Post Pawel86 z BS:
Na podstawie własnych bardzo ciężkich doświadczeń oraz tego co na tym forum przeczytałem w wieeeeelu wątkach, widzę jeden jedyny schemat (i pewnie każdy go widzi) w przypadku samotnych matek związujących się z bezdzietnymi singlami (być może jest inaczej jeśli facet również ma swoje dzieci, na pewno ma doświadczenie z dziećmi, więc wie czego się spodziewać).
Czy zawsze musi to tak wyglądać?
1. Jesteś bezdzietnym singlem. Poznajesz wspaniałą kobietę, zainteresowana Tobą, super charakter, super się rozmawia, jednak ona jest samotną matką, wychowuje swoje 5-10 letnie dziecko (najczęściej jedynaka). Ale to Ci nie przeszkadza, bo ona jest taka super, że chcesz ją poznać bliżej. A dziecko? Cóż, nigdy nie miałeś nic wspólnego z dziećmi na co dzień, nie wiesz jak to jest wychowywać dziecko, ale cóż - chcesz się przekonać, może nie będzie źle? Chcesz sprawdzić, przecież na tym etapie nawet o tym się nie myśli.
2. Zaczynasz się z nią spotykać. Najpierw "na mieście" (bo nie wiedziałbyś jak się zachować w domu przy jej dziecku, w końcu nie masz żadnego doświadczenia z dziećmi). Jest super, świetnie się dogadujecie, ona ma cudowny charakter, chcesz więcej! Z czasem się spotykacie u niej w domu (lub u Ciebie) w te dni gdy nie ma jej dziecka, jest w babci lub u ojca, itd. Coraz bardziej się zachwycasz tą kobietą.
3. Seks. Najlepszy na świecie. W życiu nie spotkałeś tak otwartej kobiety. Zawsze ma ochotę. Zawsze wiele razy. Zawsze wszystkie możliwe pozycje. Seks z nią nigdy nie jest nudny, nigdy nie jest przewidywalny. Lepiej trafić nie mogłeś, jesteś nią zachwycony. Dla takiego seksu zaczynasz bardziej się starać, mimo że wiesz że seks będzie dopiero w weekend (jak nie ma jej dziecka) to cały tydzień jesteś gotowy dla niej robić wszystko, poświęcając swój czas, energie i pieniądze.
4. Ona coraz więcej opowiada o dziecku. Zauważasz, że dziecko to jej oczko w głowie, jest dla niej najważniejsze - to jest naturalne i normalne, ale Ty nigdy nie miałeś doświadczenia z dziećmi, więc nigdy nie patrzyłeś na to w ten sposób. Nie wiedziałeś że ze względu na dziecko, ona natychmiast może zmienić plany, zmienić swój nastrój, stać się zła, smutna, zajęta, czy też w ogóle odwołać wszystko. Teraz to widzisz - myślisz sobie: trudno, przecież to matka, muszę się do tego dostosować, dam radę.
5. Nadal spotkania z nią są super, nadal seks jest super, ale tak jakby jest trochę go mniej. Jeszcze tego nie zauważasz, ale coraz więcej spotkań zamiast flirtu i seksu, to opowiadanie o dziecku, żalenie się że coś w szkole nie tak, że dziecko znowu choruje, że u lekarza była taka kolejka, że w sklepie dziecko nic nie chciało sobie wybrać a przecież musi mieć nowe buty i tyle godzin w sklepach spędzili, że znowu ojciec dziecka odwołał w ostatniej chwili plany że je zabiera i Twoja kobieta jest wkurzona więc nie ma nastroju.
6. No właśnie. Ojciec dziecka. Coraz częściej ona o nim mówi, widzisz że jak on odwołuje "zabranie dziecka na weekend" czy coś takiego to ona już ma zły nastrój i seksu z Tobą nie będzie, widzisz że jak ona z nim musi się złożyć na jakiś większy wydatek dla dziecka i nie mogą się dogadać to ona już ma zły nastrój i seksu z Tobą nie będzie. Itd. Twoje plany się zmieniają przez jakiegoś faceta którego nawet nigdy nie poznałeś.
7. Ona zaczyna wymagać, żebyś w końcu zapoznał się z jej dzieckiem bliżej. Być może już kilka razy je widziałeś, nawet może rozmawialiście przez chwilę, no ale to była taka rozmowa jak dziecka z sąsiadem czy panem w sklepie. Ona chce żeby dziecko wiedziało że jesteś jej facetem. Ty sobie myślisz - kurcze, nie sądziłem że to tak szybko, czy się sprawdzę w takiej roli? To przecież odpowiedzialna rola, jej dziecko Cię obdarzy zaufaniem, zaprzyjaźni się z Tobą. Zastanawiasz się czy na pewno dasz sobie radę, czy jesteś wystarczająco odpowiedzialny by dbać o to dziecko, przecież zupełnie nie znasz się na dzieciach, nie wiesz jakie mają potrzeby, nie wiesz nic. Ale cóż - zakładasz że ona się tego domyśla, w końcu ona ma taki cudowny charakter. Otóż nie, ona się nie domyśla Twoich obaw.
8. Kolejny dobry seks, dobre obiadki, dałeś się przekonać. Zacząłeś regularnie ją odwiedzać w domu, prawie codziennie, dziecko już Cię poznało, nawet Cię polubiło, bo się starasz być fajnym kumplem dla tego dziecka. Co prawda popełniłeś wiele błędów nie wiedząc jak się rozmawia z dzieckiem w tym wieku, jakie może mieć zainteresowania czy potrzeby, ale mimo to dziecko Cię polubiło. Ona też wydaje się zadowolona że z dzieckiem się dogadujesz jak przychodzisz na obiadki czy kolacje. Więc w te dni gdy nie ma dziecka, seks jest nadal super a nawet jeszcze lepszy, tak dobrego seksu w życiu nie miałeś a widziałeś tylko na filmach. Myślisz że jednak się ułoży.
9. Znowu Cię uderza proza życia. Teraz nie tylko ona na spotkaniach we dwoje opowiada o problemach z dzieckiem (szkoła, choroba, czy też niegrzeczne zachowanie), ale codziennie sam widzisz to na żywo. Jesteś u nich na tych obiadkach czy kolacjach, a może nawet wspaniałomyślnie wymyśliłeś wspólny wyjazd na cały dzień i widzisz jakie to dziecko jest niegrzeczne, jakie rozpieszczone, jak rządzi swoją matką czyli Twoją kobietą. Tego jeść nie będzie, tutaj nie chce iść, tego robić nie będzie, w domu podnosi głos (matka na dziecko zresztą też), no typowy rozpieszczony jedynak. Wkurza Cię to. Widzisz błędy w wychowaniu (obiektywnie patrzysz, na chłodno, więc je widzisz). Coraz częściej jesteś świadkiem ich kłótni, krzyków tego dziecka, fochów tego dziecka, wymagań tego dziecka. Widzisz jak matka (Twoja kobieta) nie daje sobie rady na co dzień z tym dzieckiem, widzisz jak ona nie ma siły, jak się wkurza i teraz rozumiesz dlaczego często przestaje mieć ochotę na seks, na flirt czy jakikolwiek romantyzm. Po paru godzinach spędzonych z nimi razem, sam też przestajesz mieć ochotę na seks, jak słuchałeś fochów i kłótni dziecka.
10. Nie wiesz co robić, ale postanawiać pomóc w wychowaniu. Jesteś w końcu odpowiedzialnym facetem, zaangażowałeś się, według Ciebie dostajesz dużo w zamian (seks i obiadki), a widzisz jak ją męczy wychowanie dziecka to chcesz pomóc. Dziecko pół dnia męczy że koniecznie chce zjeść na obiad to i to? Ok, TY pojedziesz do sklepu, niech Twoja kobieta odpocznie. Dziecko chore, a ona zmęczona? Ok, Ty pojedziesz do apteki po leki, ona niech odpocznie. Dziecko sobie przypomniało późnym wieczorem, że na jutro do szkoły potrzebuje klej i papier techniczny? Ok, Ty pojedziesz do sklepu, ona niech odpocznie bo już późna godzina. Strasznie Cię to wkurza, ale ona oddaje Ci kasę za te zakupy, więc widzisz że jest uczciwa i porządna, jedyne co Ty tracisz to paliwo i swój czas. Już zrezygnowałeś z siłowni i z biegania wieczornego, bo przecież lepiej ten czas przeznaczyć na jej dziecko.
11. Ona się przyzwyczaiła, że pomagasz przy jej dziecku. Ty nadal myślisz, że robisz to bo możesz, a nie musisz. Pewnego dnia (normalnie tak jak całe życie) postanawiasz znowu pójść na siłownię, troche to zaniedbałeś bo jej dziecko było chore, ale już wyzdrowiało więc kupiłeś sobie nowe rękawice i buty i wracasz na siłownię. Chcesz nadrobić straconą formę, też dla niej, żeby miała fajnego faceta w łóżku. Ona do Ciebie dzwoni czy przyjedziesz do nich, Ty mówisz że nie bo lecisz na siłkę. No ok, mówi z lekkim fochem. Za parę kolejnych takich razy, już nie będzie lekkiego focha a wielki FOCH. Po co tracisz czas na siłownię, jeśli w tym czasie mógłbyś być u niej pod ręką i skoczyć do sklepu po coś dla jej dziecka lub po prostu zająć się jej dzieckiem w domu, gdy ona by sobie odpoczęła? Po co Ci ta siłka? To samo gdy zamierzasz spotkać się z kumplami, czy raz na parę miesięcy wyskoczyć do innego miasta na zlot (motoryzacyjny, sportowy, biegowy, czy inny jaki lubisz i na jakich bywasz całe życie). Więc zloty też zaniedbałeś, w ogóle całe swoje hobby zaniedbałeś. Bo ona wymaga żebyś był przy jej dziecku w tym czasie, a nie jakieś głupie hobby. Zastanawiasz się dlaczego, bo jak ją poznałeś to ona była zachwycona Twoim hobby i tym że ćwiczysz, biegasz itd, a teraz to hobby stało się przyczyną Waszych kłótni.
12. Skoro tyle robisz dla jej dziecka, poświęcasz swój czas i poświęciłeś swoje hobby (już je słabo pamiętasz, wypadłeś z obiegu, nie śledzisz w necie nowości na temat swojego hobby), to uznajesz że czas jej trochę poprzestawiać sposób wychowania dziecka - na taki który ułatwi jej życie i również Tobie. Czyli trzeba przestawić jej jedynaka żeby nie był roszczeniowym księciem (lub księżniczką) a po prostu zaczął być grzecznym dzieckiem. Zaczynasz swojej kobiecie mówić po jej każdej kłótni z dzieckiem, że powinna inaczej postąpić, że powinna być konsekwentna, że nie powinna dawać dziecku wchodzić jej na głowę, że dziecko nie może rządzić w domu. Dajesz rady jak powinna się zachować, bo Ciebie też zachowanie roszczeniowego krzykliwego dziecka wkurza. Co słyszysz w zamian? "TO NIE TWOJE DZIECKO, TY NIE MASZ DZIECI, NIE ZNASZ SIĘ, NIE WTRĄCAJ SIĘ".
13. Wkurza Cię to dziecko, wkurza Cię Twoja kobieta. Seksu już prawie nie ma, bo ona wiecznie wkurzona albo na dziecko albo na Ciebie. Nadal jednak musisz (już wiesz że musisz, a nie że możesz) poświęcać czas na jeżdżenie do aptek, do sklepów, do szkoły/przedszkola, wszystko dla jej dziecka. Nie pamiętasz kiedy był ostatni romantyczny wieczór we dwoje, bo teraz nawet gdy jesteście sami (a dziecko u ojca) to ona pierze i prasuje ciuchy dziecka, a Ty pomagasz robić wycinanki z papieru kolorowego na poniedziałek do szkoły. Potem ona jest zmęczona i nie zapali świec w całym mieszkaniu do ostrego seksu, a po prostu pójdzie spać. Nie w seksownej bieliźnie, a w tym brudnym szerokim dresie bo sprzątała pokój dziecka, a że dziecko bałaganiarz i ma w dupie jej uwagi co do samodzielnego sprzątania, to sam rozumiesz że jest zmęczona.
14. Zaczynasz ją okłamywać. Potajemnie wróciłeś do swojego hobby, potajemnie spędzasz czas w internecie by znowu być na bieżąco ze swoją branżą, ze swoim hobby, z siłką i innymi rzeczami które zawsze Cię interesowały. Jakby się dowiedziała że tyle czasu znowu na to tracisz, to by się wkurzała. Dlatego ją okłamujesz. Co znaczy, że musisz kręcić gdy ona pyta co robiłeś całe przedpołudnie w niedzielę sam bez nich, a gdy Ty kręcisz to ona tym bardziej się wkurza.
15. Zastanawiasz się dlaczego jesteś z kobietą z którą już nie ma dobrego seksu, ani choćby żadnych romantycznych chwil, z którą nie rozmawiasz o wszystkim tak jak dawniej, bo teraz gadacie tylko o jej dziecku? Dlaczego Twoje weekendowe plany psuje ojciec jej dziecka, jakiś facet którego nigdy nie poznałeś, jest Ci obcy, więc nic do niego masz, ale jego zachowanie psuje nastrój Twojej kobiety i może o 180 stopni zmienić jej plan na weekend? Dlaczego musisz kłamać i w ukryciu poświęcać czas na swoje hobby, a kiedyś mogłeś się nim chwalić i wręcz opowiadać o tym jakie to hobby jest dla Ciebie ważne? I dlaczego jak jesteś zmęczony po całym dniu w swojej pracy to zamiast odpocząć, musisz jechać do pięciu sklepów po rzeczy dla dziecka? Przecież nie masz swojego dziecka... przecież nawet nie znasz się na dzieciach... przecież nie raz od niej usłyszałeś "nie wtrącaj się, to nie Twoje dziecko". Przecież... CHCIAŁEŚ TYLKO SPRÓBOWAĆ CZY DASZ RADĘ BYĆ W ZWIĄZKU Z DZIECKIEM, to miała być tylko próba, a nie decyzja że "tak, ślubuję temu dziecku wierność na całe życie".
16.. 17. 18. 19. 20... Kolejne punkty to Twoja chęć ucieczki z tego związku, Twoje próby ucieczki a jednocześnie Twoje gryzące Cię sumienie, że przecież to dziecko Cię polubiło, ze zawiedziesz dwie osoby jeśli odejdziesz, Twoje nieprzespane noce, brak energii na cokolwiek, brak nastroju, wkurzenie na cały świat i samego siebie, ogólnie męczarnia. A jej strony? Ona po prostu Ci zrobi piekło. Płacz, krzyki, telefony, smsy. Będzie Cię wyzywała od najgorszych, pisała najgorsze rzeczy o jakich nigdy byś nie pomyślał, oskarżała o rzeczy których nigdy nie zrobiłeś i byś nie zrobił. A jednocześnie będzie mówiła jak bardzo tęskni za Tobą. Albo że dziecko tęskni. A ona nie chce Cię znać. Zwariujesz i zgłupiejesz.
ps. to wersja light o tych (i o mnie) którzy nie zdecydowali się na wspólne mieszkanie, bo jeśli ktoś przyjął do swojego mieszkania matkę z dzieckiem... to... sami się domyślcie... Jeszcze są tacy których ona namówiła na wspólne dziecko... zapomniałem napisać takiego punktu że w pewnym momencie związku ona zacznie Cię namawiać na wspólne dziecko...
========================
I moj komentarz:
I moj komentarz dla tych z Was, ktorzy chcieliby wykorzystac powyzsze jako przyczynek do "jechania" po kobietach.
Panowie, baby sa jakie sa (temat rzeka); ale nam tez mozna przykleic rozne latki. Nie o to w tym wszystkim chodzi. I bron boze nie jest to proba zbagatelizowania problemu (to ten jest i to coraz wiekszy). One dostaja to co dostaja na wlasne zyczenie i nie ukrywajmy, czesto to im sie jak najbardziej nalezy
Moze was jakas skrzywdzila, moze nie - to malo wazne. Wiem, brutalne i rani poczucie wlasnej godnosci, ale to juz bylo. To przeszlosc, a zycie plynie dalej. Zadnej z chwil, ktore stracicie na prozne zale, nikt wam nie odda. Takie jest zycie. Jest takie powiedznie "To czlowiek czlowiekowi zgotowal ten los" - to bylo akurat w kontekscie wojny, ale mozna to z powodzeniem przelozyc na grunt relacji. Naprawde chcecie tkwic w przeszlosci przezywajac raz za razem traume ? Nie szkoda wam czasu ? Nie macie fajniejszych rzeczy do robienia ? xD
Z drugiej strony to w sumie wasze zycie i macie prawo przezyc je tak jak uwazacie to za stosowne. Ja osobiscie wole wyciagnac wnioski, wdrozyc rozwiazania oraz pojsc do przodu korzystajac z zycia ile sie da.
Tak troche jeszcze do pozniejszej dyskusji na grupie i pewnych waszych pytan i obaw...
Wiem, ze mozna odniesc wrazenie, ze publikujac i podpisujac sie pod czyms takim jak powyzej, mozna odniesc wrazenie, ze mam jakis uraz. Nic bardziej mylnego; to sa suche fakty i niezakrzywiona rzeczywistosc. Mezczyzni w wiekszosci nie maja sklonnosci do zaginania czasoprzestrzeni i budowania wlasnego wymyslonego malego swiatka gdzies w kaciku swojego zycia. W moim przypadku, naprawde szkoda mojego czasu na to, zebym sam sobie robil pod gorke kultywujac jakies emocjonalne jazdy i skrzywienia
Ale nie potrafie odrzucic wiedzy i doswiadczenia. Nie umiem zyc racjonalizujac z dupy; fakty sa faktami, z nimi sie nie dyskutuje.
Troche lat przezylem juz na tym swiecie; co jak co - ja wiem, ze dysonans poznawczy jest olbrzymi i wielu mniej doswiadczonych moze powalic na kolana - no coz... zycze Wam, zebyscie nigdy nie musieli przekonywac sie na wlasnej skorze o tym, jak powyzsze potrafi byc prawdziwe. Jak nie wierzycie, to wlaczcie myslenie i przeczytajcie powyzsze jeszcze raz od poczatku. Jak nie pomoze to jeszcze raz. A do skutku
Ogolnie to kolejny temat rzeka, wiele zalezy od punktu wiedzenia, siedzenia, "glebokosci" tkwienia w matrix'ie i/lub zwiazku/relacji oraz stopnia zaleznosci (a moze bardziej uzaleznienia) od tego, co wydaje sie nam, ze wspanialego dostajemy od kobiet.
Uprzedzajac - skrzywdzila mnie niejedna xD Ale ja osobiscie juz dawno temu przeszedlem do porzadku dziennego nad tym co bylo. Ogolnie - mowiac kolokwialnie - bylo fajnie, bywalo i to wcale nierzadko milo i przyjemnie; pozostalo wiele fajnych wspomnien i tego mi nikt nie zabierze. Ale na dzis - to sie skonczylo i mam to w dupie. Jest taka zyciowa zasada: jesli "kisisz" w sobie gniew, zawisc, dyszysz zemsta - to daleko nie zajdziesz w zyciu. W zasadzie dopoki nie przepracujesz traumy, to sie cofasz, w najlepszym przypadku stoisz w miejscu. Pierwszym krokiem (zrobionym serio dla siebie samego) jest wybaczenie. Nie publiczne, nie jej w twarz, ale tak po cichu - wewnatrz siebie. Po co ? Nie dlatego ze ona jest tego warta, nie dlatego, zeby sie o tym dowiedziala, ale po to zeby sie zdystansowac. To jest naprawde 1-szy krok, po ktorym mozna pojsc w przyszlosc. Sparafrazujcie sobie kazdy na wlasny uzytek: idz i nie grzesz wiecej
Priorytetem powinna byc racjonalna i bezstronna analiza tego co sie zjebalo, dlaczego sie zjebalo i co zrobic, zeby w przyszlosci nie zjebalo sie ponownie. A gdy kipia emocje, praktycznie zawsze wylacza sie logika i taka analiza jest po prostu niemozliwa. Jak waszym zdaniem pasuje logika, pragmatyzm i emocje do siebie ? Jakos sie to gryzie, prawda ?...
Jestem naprawde daleki od tego, zeby odsadzac od czci i wiary ogolem wszystkie kobiety. Generalizacja jest jednym z przejawow skrajnosci, a one prawie zawsze prowadza do patologii. Kolejny temat rzeka. Kocham kobiety, lubie z nimi przebywac i one mnie lubia i tez lubia inne rzeczy ze mna robic (i nie mam na mysli tylko seksu)
Ale nic na sile. No i nie kazda jest tego warta
Niestety takich jest coraz mniej :/// I to nie jest efekt moich wsrastajacych wymagan. No ale to moja prywatna sprawa i tez troche taki temat rzeka
Cholera, te tematy za moment mnie zatopia w odmetach wielu rzek xD
Warto zrozumiec, ze zemsta (w jakiejkolwiek postaci) najbardziej szkodzi per saldo osobie ja wywierajacej... niby proste, ale z autopsji wiem, ze nie do konca. Ale warto o to powalczyc