Ufff - nawet ja mimo calej wiedzy, doswiadczenia i dystansu do ludzi, zycia, siebie - wymieklem. Watek zalozony przez uzytkownika "Feniks123" na braciasamcy.pl 25 grudnia 2022... link:
https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/39772-samotny-ojciec-samotna-matka/Na forum jestem od dwóch lat, ale raczej do tej pory byłem tym czytającym niż udzielającym się. Nie oznacza to jednak że treści i przekazy tutaj zamieszczane są mi obce ponieważ właśnie dwa lata temu czerpałem stąd wiedzę która pomogła mi się podnieść z bardzo ciężkiej depresji będącej kumulacją dwóch moich poprzednich związków które trwały łącznie około 6 lat.
Niestety nie umiem pisać ładnych i długich tekstów, postaram się napisać to jak najbardziej składnie i czytelnie, ale też myśli ciężko mi zebrać więc może być bałagan.
Chcę opisać mój ostatni 1,5 roczny związek który z racjonalnego punktu widzenia był totalną porażką, huśtawką emocjonalną i w finale zniszczeniem mojego poczucia wartości do zera. Relacja ta była z samotną matką dwójki chłopaków w wieku około 10 lat, ja też sam wychowuje córkę w podobnym wieku. Związek zakończył się 5 miesięcy temu i po kilku dniach żalu wydawało mi się że jest ok i że całkiem sprawnie i bezboleśnie poszło to rozstanie ale niestety to było złudne. Kilka dni temu zrobiłem głupotę której wynikiem jest szambo emocjonalne które wybiło dwa razy mocniej i w którym aktualnie się znajduje, wszystko opiszę poniżej.
1. O mnie
33 lata. Pochodzę z normalnego domu, mama, tata i o rok starsza siostra, wszyscy po studiach i wykształceni. W domu nie było nadużywania alko ani żadnych innych używek. Mama znerwicowana z tendencjami do stanów depresyjnych. Dzieciństwo miałem raczej udane, natomiast nie mogę powiedzieć że było idealnie. Rodzice zawsze mnie porównywali do siostry która lepiej się uczyła, była grzeczna i ułożona a ja byłem jej przeciwieństwem. "Zobacz jakie ona ma oceny, same 5 a Ty co najwyżej 3, matole jeden"
Jestem ojcem samotnie wychowującym 11 letnią córcie. Wychowuje ją sam praktycznie od urodzenia i jestem jej jedynym opiekunem prawnym. Jej matka nie uczestniczy w jej życiu od 10 lat i raczej to się nigdy nie zmieni. Oczywiście rodzice bardzo dużo mi pomagają przy młodej, bo sam bym nie był w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Mam własne mieszkanie, stabilną pracę, zero kredytów i zobowiązań. Zarabiam przeciętnie, ale wystarczająco żeby ani mi ani córce niczego nie brakowało. Mam też epizody alkoholowe, nad którymi teoretycznie mogę panować, jak chce to nie pije i potrafię nie pić długi czas, ale w huśtawkach emocjonalnych zawsze mnie ciągnie do alko, wtedy nadal myślę że to kontroluje i pije bo tak chcę, ale w praktyce wiem że nie kontroluje tego w żaden sposób. Wydaje mi się że mam wysoko wrażliwą osobowość, do tego bardzo analizującą i dociekającą prawdy, dlatego próbuje dojść do tego z kim byłem pod względem osobowości i zaburzeń psychicznych.
Mam nadzieję że pomożecie mi to wszystko poukładać w zakutym łbie.
2. O niej
33 lata. Samotna matka z dwójką dzieci po rozwodzie, rozwodu chciała ona bo pan był "zły i nie dobry". SMV 9/10 jak na kobietę po dwóch porodach, ale oczywiście to ocena indywidualna.
Znajomi mówili że "fajna dupa" natomiast obserwując i analizując zainteresowanie samców w miejscach publicznych to nie zauważyłem żeby robiła aż taki szał, kwestia gustu. Sposób bycia na co dzień luźny, można powiedzieć i do tańca i do różańca. Żeby zobrazować, prędzej powie " idę się wysrać i się zaśmieje, niż idę do toalety ". Sprawia wrażenie że nie opiera swojej osobowości na urodzie i wyglądzie zewnętrznym. Zakompleksiona w paru aspektach na punkcie swojego ciała. Po rozwodzie była w jednym związku, który schematycznie jest bardzo podobny do naszej znajomości, i jego zakończenie też było bardzo podobne. Od porodu dzieci nie pracuje, pomaga ojcu w małym sklepiku kilka razy w tygodniu i właściwie jest na jego utrzymaniu.
Poza tym zajmuje się dziećmi- do szkoły, ze szkoły, obiad, lekcje, lekarz. Jeśli chodzi o dzieci to nie mogę złego słowa powiedzieć bo wszystko jest ogarnięte i dopięte na ostatni guzik, tym bardziej że wszystko jest na jej głowie bo ojciec nie pomaga. Poza tym totalne zero zainteresowań i hobby.
3. O ojcu
Ojciec jest i cały czas udziela się w temacie dzieci. Mieszka w tej samej klatce kilka pięter niżej też z matką z dzieckiem i wychowują jej córkę. Udziela się pouczając ją co robi źle w wychowaniu dzieci, chociaż sam zabiera ich raz na miesiąc na dwa dni. Przykładowo, córka jego panny chodzi do tej samej szkoły co jego synowie, ale ze szkoły odbiera tylko ją, po chłopaków musi ona codziennie jeździć.
Sytuacje tu opisane nie są ułożone w chronologii czasu. Raczej w chronologii pasujących do siebie "jazd".
Poznaliśmy się z jej inicjatywy, wyszukała mnie na portalu społecznościowym i napisała. Po kilku dniach pisania i rozmów telefonicznych spotkaliśmy się na godzinę i od razu zaiskrzyło. Po kilku kolejnych dniach spotkaliśmy się na spacer z dziećmi, potem poszliśmy do niej na herbatę i wtedy było pierwsze przytulanie i lizanie. Następnie zaprosiła mnie wieczorem, tak aby dzieci spały i wtedy był pierwszy ogień w łóżku przez całą noc. Doskonale wiedziała po co mnie zaprasza bo przyjęła mnie w drzwiach w szlafroku, a pod spodem bielizna erotyczna.
Całość trwała może z 7 dni zanim wskoczyliśmy do łóżka. Te wieczorne spotkania stały się codziennością. Potem doszły weekendy spędzane razem z dziećmi.
Pierwsze co zauważyłem to to że pani non stop gada. Wiem że są ludzie mniej i bardziej a nawet bardzo rozmowni, ale tu nie chodziło o to. Ona musiała non stop terkotać, jakby to było jakieś natręctwo. Główne tematy to przeszłość z przestrzeni 15 lat, od pierdołowatych historii ze szkoły jak to się najebała z koleżankami, po jej byłe związki, no i oczywiście bombelki + szkoła.
Stosunek był mniej więcej taki: 70% poprzednie związki - 30 % cała reszta.
O przyszłości właściwie rozmowa nie istniała. Ale nie to było w tym wszystkim najdziwniejsze. Laska powtarzała te historie w kółko, przykładowo na 10 spotkań, na 8 słyszałem tą samą historię którą słyszałem już 50 razy. I to nie było tylko na początku, po roku również potrafiła mi opowiadać te same historie które opowiadała mi już setki razy. Na początku nie zwracałem jej uwagi, ale po pewnym czasie mówiłem wprost że mówiła mi to już 10 razy. Ja też opowiadałem jej historie ze swojego życia, również o byłych, ale powtórzyłem je raz, bądź dwa gdy akurat temat traktował o tym, ale gdy np. opowiadała mi o swoim byłym i zwróciłem jej uwagę że już to mówiła i ciągle o nim gada to kwitowała to hasłem w stylu - Ty też ciągle gadasz o swojej byłej, non stop o niej gadasz. Oczywiście to nie była prawda.
Czasami czułem się w tych sytuacjach jak debil, ponieważ np. Jak opowiadała jakąś śmieszną historię to zaśmiałem się gdy słyszałem to pierwszy, drugi, piąty raz, ale po 20 usłyszeniu tej samej historii nawet już udawać nie umiałem że to jest śmieszne, na co dostawałem komentarz - z tobą to się nawet pośmiać nie da.
Po pewnym czasie zacząłem mieć wrażenie że mam do czynienia z dwoma osobowościami a nie tylko z jedną - realną i wirtualną.
Panna była bardzo aktywna w mediach społecznościowych, główny nasz kontakt był prowadzony pisząc przez Messenger. Ja nie udzielam się w mediach społecznościowych, poza używaniem Messengera. Objawiało się to mniej więcej w ten sposób że spotykaliśmy się głównie wieczorami. Kolacja, sex, sen, poranny sex, kawa, prysznic i wychodziłem do pracy gdzie przy drzwiach żegnała mnie słodkim buziakiem i słowami miłego dnia, kocham Cię.
Po 15 minutach gdy stałem w korku dostawałem od niej wiadomości z pretensjami na temat tego z kim ja wczoraj cały wieczór pisałem wiadomości (pisałem z koleżanką z pracy o pracy) i że pewnie z dupami pisze i ją zdradzam gdy do niej nie przyjeżdżam i nie spędzamy razem wieczoru. Potem sytuację powtarzały się nagminnie.
Schemat był taki sam. Kolacja, film, rano do pracy, tylko tematy do dopierdalania się zmieniały.
Między innymi właśnie temat wieczornego przyjeżdżania- za późno przyjeżdżasz i za mało czasu mi poświęcasz.
Ja wtedy pracowałem do 17, siłownia, córka (z pewnych względów wtedy mieszkaliśmy u moich rodziców więc miałem możliwość jeździć do niej na noc sam) więc realnie byłem u niej koło 21.
Potem ewoluowało to w pretensje o to że przyjeżdżam do niej tylko zjeść ciepłą kolację i poruchać.
Tłumaczenie prostych i logicznych rzeczy, że poza nią mam też swoje życie nic nie dawało bo kwitowała to tym że ona powinna być dla mnie najważniejsza.
Kolejna zmiana taktyki była na taką, że jak będziesz tak późno przyjeżdżał to zero seksu, bo ona potem na drugi dzień jest zmęczona i nie wyspana, oczywiście temat żę "za mało czasu mi poświęcasz' był do tego wałkowany cały czas.
Wszystkie te pretensje były pisane przez Messenger, gdy mówiłem że pogadamy o tym jak przyjadę to -NIE, teraz, a gdy go poruszałem mimo wszystko gdy byliśmy razem to temat znikał. Mówienie że seksu nie będzie też nie miało odzwierciedlenia w rzeczywistości bo przyjeżdżałem i brałem jak swoje kiedy chciałem.
Ponieważ pracuje w biurze z ludźmi i z klientami musiałem zacząć wyciszać telefon bo dźwięki powiadomień tak napierdalały że ludzie patrzyli na mnie jak na pojeba. Pewnego razu gdy spojrzałem na telefon po 2 godzinach, miałem od niej 137 nieodczytanych wiadomości !
Momentami czułem się jakby moje życie było zatrute jakąś gangreną, a emocje od High wieczorem gdy sex do Low gdy wychodziłem do pracy.
W końcu któregoś dnia czytając te same pretensje po raz 20 - że za mało czasu jej poświęcam i za późno przyjeżdżam, skwitowałem żeby sama się ogarnęła i znalazła robotę to zobaczy jak to jest jak człowiek ma prawo być zmęczony, i jak nie ma czasu napierdalać na Messenger bo ma cały czas coś do roboty, a jak nie to niech znajdzie sobie bezrobotnego na zasiłku który będzie cały czas siedział z nią w domu i będzie cały czas dla niej. Zablokowałem wszędzie gdzie się dało i stwierdziłem że zero kontaktu bo coś z nią jest grubo nie tak.
Po tygodniu przyjechała do mnie i przepraszała. Dodatkowo spojrzałem w jej oczy a one były hmm, uważam że sporo kobiet w życiu poznałem ale nigdy nie widziałem takiego spojrzenia, nie dość że piękne błyszczące oczy to miały przeszywające na wylot spojrzenie.
Pewnego razu gdy mieliśmy obydwoje weekend wolny od dzieci zorganizowała imprezę. Zaprosiła przyjaciółkę i kolegę ze szkoły. To był piątek i pracowałem.
Od rana rozmawialiśmy (pisaliśmy) i po pewnym czasie wyszła z tego awantura z jej strony o byle gówno, nie pamiętam już nawet o co tym razem miała pretensje bo tyle tego było.
Byłem wkurwiony i powiedziałem żeby sama sobie imprezowała bo już mi się odechciało i nie mam ochoty jej oglądać.
To spowodowało przejście na kolejną awanturę, że ona zaprosiła znajomych i wszystko już umówiła a ja ją teraz wystawiam i jestem chuj bo jak ona teraz będzie wyglądać przed znajomymi.
Zacząłem się zastanawiać nad tym i chyba już miałem taki mętlik w głowie że uwierzyłem w to że będę chujem jak nie przyjdę.
Poinformowałem ją że ok, przyjdę ale tylko ze względu na znajomych, i żeby nie liczyła że będę miły w stosunku do niej bo jestem na nią zły.
Na imprezie jej koleżanka wzięła mnie na balkon na papierosa i pyta czy ją "kocham" i czy mi na niej zależy. Odpowiedziałem że tak, ale jestem wkurwiony, a jak się wkurwię to łatwo mi nie przechodzi, na co ona - to idź ją przeproś i już będzie wszystko ok.
Odparłem że niby za co mam ją kurwa przepraszać jak to nie ja ją wkurwiłem tylko ona mnie.
Wtedy też zobaczyłem jakich kategorii ma przyjaciółki.
Cała imprezę nie gadaliśmy.
Gdy znajomi wyszli poszła się kąpać a ja włączyłem telewizor, odpaliłem film i piłem piwo. Wyszła z łazienki, bez słowa wzięła pilota że stołu, zgasiła telewizor, zgasiła światło i położyła się do łóżka. W jednym momencie ubrałem się wziąłem torbę i jebnąłem drzwiami. Nie zdążyłem wyjść z klatki i zaczął się atak telefonami, odrzucałem. Za chwilę wiadomości - " Ty chuju jebany, zjebałeś mi całą imprezę i cały weekend, jesteś dla mnie zerem, chuj Ci w dupę i mnóstwo innych"
Pisząc to dzisiaj sam nie w to nie wierzę ale później kontynuowałem z nią dyskusje, tłumaczyła się że nie wiedziała że chciałem oglądać dalej film...
Pojechaliśmy na działkę z dzieciakami, zorganizowałem ognisko, oglądanie filmów pod gołym gwieździstym niebem i ogólnie było przyjemnie. Zawsze mówiła że chciała by kiedyś się bzykać ze mną gdzieś w plenerze, bo jak to mi opowiadała z poprzednim tak robiła i było fajnie.
Wziąłem ją za rękę gdy bąble oglądały film i zerżnąłem jak suke na masce samochodu. Była Wniebowzięta, ale nie na długo. Gdy gówniaki poszły spać wypiliśmy kilka drinków, byłem wtedy świeżo po usunięciu zęba więc dziąsło mnie zaczęło kurewsko boleć i położyłem się na większym łóżku na którym umówiliśmy się że ona będzie spala z chłopakami i zdrzemnąłem się.
Po 30 minutach drzemki dostaje liścia na twarz.
Wszyscy się obudzili a ona do mnie z łapami. Do tej pory mam przed oczami jak moja córka ją trzyma i odpycha ode mnie. Koszmar dla dzieci to oglądać.
Dosięgneła mnie jeszcze parę razy w twarz, ja jestem w miarę opanowanym człowiekiem ale każdy ma granicę. Gdy kolejny raz się zamachneła złapałem za kudły i ściągnąłem do parteru, powiedziałem że dzisiaj wypiła więc jej nie puszczę z dziećmi samochodem, ale z samego rana ma się pakować i wypierdalać. Gdy wstałem rano pakowała samochód ze łzami w oczach, obok stali chłopcy z zaszklonymi oczami, spojrzałem na córkę, dawno nie widziałem żeby była taka smutna. Ten widok rozjebał mnie doszczętnie, przytuliłem ją, powiedziałem żeby zostali i żeby nigdy więcej tak nie robiła.
Od tej chwili byłem w jej oczach damskim bokserem, co potem słyszałem wiele razy.
Zanim zacząłem się z nią spotykać korzystałem z portali randkowych i spotykałem się dupami.
Szło mi całkiem nieźle i całkiem dobrze się bawiłem.
Pewnego dnia dostaje od niej zrzut ekranu mojego profilu na jednym z portali i pytanie "co to kurwa jest". Owszem miałem profil cały czas ale kompletnie o tym zapomniałem. Okazało się że jej koleżanka znalazła mój profil i jej wysłała, awantura i rozpierdol, tłumaczenie jak jest naprawdę nic nie dało bo ona wie swoje,mianowicie pisze z dupami i ją zdradzam. Ukryłem konto żeby mieć spokój. W późniejszym czasie gdy miałem dosyć jej humorów i zalogowałem się na konto, po 5 minutach miałem od niej wiadomość z kolejnym zrzutem ekranu na którym był mój profil. Jakim kurwa sposobem nie wiem do tej pory, ale wtedy czułem się wręcz osaczony i prześladowany. O każdą laskę którą zaakceptowałem do znajomych od razu było tysiąc pytań i podejrzeń. Wyjaśnienia że to znajoma z pracy też nic nie dawały - "zdradzasz mnie za plecami, pewnie ją ruchasz po kryjomu"
Moje spotkania ze znajomymi kobietami które znałem od lat zawsze były komentowane z zazdrością lub kwitowane - ok, ja też pójdę się spotkać z kolegami, mam dużo kolegów i nie jednemu z nich się bardzo podobam.
Od kilku lat jeden weekend w roku biorę udział w imprezie charytatywnej. Mówiłem jej o tym nie raz i zapowiadałem że w ten i ten weekend nie zobaczymy się bo będę zajęty.
Nadszedł ten weekend, a ona pyta co będziemy robić i jakie plany na weekend. A więc inoformuje że mówiłem że w ten weekend się nie widzimy bo mam imprezę, przecież dobrze o tym wie.
- acha impreza, ok
- czyli jednak impreza jest ważniejsza ode mnie
- Tyle czasu się już spotykamy a ja ciągle czekam aż stanę się dla Ciebie najważniejsza i w końcu będę dla Ciebie priorytetem
- Tylko nie myśl sobie że ja będę w domu siedzieć, kolega pisał że ma urodziny i mnie zaprasza, jak nie chcesz się ze mną spotkać to pójdę do niego.
Dodatkowo każda zmiana planów gdy się umówiliśmy, generowała awanturę że znowu ją wystawiłem i zjebałem jej cały dzień lub wieczór. Zawsze miała pretensje że mogłem jej wcześniej powiedzieć to by sobie coś innego zapanowała. Nigdy nie usłyszałem - ok, zdarza się że coś może się wydarzyć
Taki przykład, przeprowadzałem z rodzicami babcie z drugiego końca kraju i było trzeba rozpakować cały sprzęt, bagaże. Spore przedsięwzięcie. Umówiłem się z nią że od rana będę pomagał, a wieczorem przyjadę do niej z młodą. Okazało się że roboty jest tyle że muszę zostać, nie zostawię rodziców samych z tym burdelem. Napisałem jej o tym. Nie minęły dwie minuty jak zadzwoniła i drze się na mnie że znowu ją wystawiłem, że chuj ze mną bo chłopaki siedzą i czekają i teraz będą mieli cały weekend zjebany przeze mnie (gówno prawda, lubili jak młoda przyjeżdżała, ale poznałem ich na tyle że wiem że mieli to w dupie, odpalili konsole i sobie grali). Tu chodziło tylko i wyłącznie o nią.
Pojechaliśmy na wakacje, akurat wypadały w nie urodziny jej syna. Tego dnia mieliśmy kupić tort i pójść wieczorem na plaże na zachód słońca. Klimat tego dnia był spoko, dopóki nie wpadła w szał o to że przez przypadek zniszczyłem jej bluzkę. Mówię że to było przez przypadek, specjalnie tego nie zrobiłem i przecież jej odkupie -nie, to nie ważne, ważne że rozjebałeś, nie ważne czy przez przypadek i czy odkupisz - ROZJEBAŁEŚ MI BLUZKE !!! Momentalnie przeszedłem z dobrego humoru na pełne wkurwienie, pomyślałem "znowu spierdolony dzień przez tą cipe" i ona liczyła że pójdę wieczorem na tą plaże i będę się świetnie bawił, nie, ja się nie wkurwiam i odkurwiam na zawołanie. Poszedłem, ale nawet się nie uśmiechnąłem, bo nie będę udawał że się cieszę jeśli tak nie jest.
Efekt był taki że to ja zjebałem jej synowi całe urodziny, to były jego najgorsze urodziny i to tylko dzięki mnie.
Pewnego dnia siedzę rano w pracy i dostaje litanie.
Zacytuję słowo w słowo bo przeglądając ostatnio zdjęcia znalazłem zrzut tej wiadomości.
Chciałabym żebyś kiedyś przyjechał z kwiatkiem, albo bez tak po prostu, zobaczyć, pocałować
Raz jak jeszcze nie byliśmy ze sobą to tak zrobiłeś (owszem, ale byliśmy już ze sobą)
I to było fajne
Dasz radę?
...
I olewasz mnie znowu (byłem w pracy, odczytałem ale nie odpisałem bo miałem klienta)
Chodzi o to że trzeba walczyć o to co się ma
- chyba nie chcesz żeby było tak jak z ...(jej mężem) zakończenia.
- bo tak jest to jest się nie docenionym
- To zaraz pojawi się ktoś kto zwróci w głowie i się rozstaniemy.
Nie wiem czy dobrze to odczytuje ale dla mnie to szantaż emocjonalny i wymuszanie.
Nie raz byłem niezapowiedziany, nie raz z kwiatkiem, na dzień kobiet, na imieniny żeby zrobić miłą niespodziankę, ale to się nie liczy, mało, mało kurwa mało. Miałem wrażenie że ile by tego nie było to i tak zawsze będzie niewystarczająco.
Ona nigdy nie zrobiła dla mnie nic co by mnie miło zaskoczyło, była prostolinijna i przewidywalna, ale to ja byłem zły bo to w końcu ona ma być moim priorytetem.
Na początku gdy się poznawaliśmy rozmawialiśmy na temat naszych zdań na różne sprawy, a jednym z nich było wspólne mieszkanie, powiedziałem że w poprzednim związku mieszkałem z kobietą z dziećmi i wiem że to nie jest dobre rozwiązanie.
Jej dzieci mają inne wzorce niż moja córka, inne wychowanie i że jeśli razem zamieszkamy to tak szybko jak się to zaczęło tak szybko się zakończy ,a za kilka miesięcy będziemy mieli siebie dosyć i będziemy sobie cisnąć kurwami, po czym się rozejdziemy z nienawiścią (przerobiłem to).
Przyznała mi rację. Druga sprawa że obydwoje mamy małe mieszkania (moje 42 mkw).
W pewnym okresie pani zaczęła przebąkiwać że prawdziwy związek powinien być taki że ludzie mieszkają razem, skwitowałem że rozmawialiśmy o tym na początku i zna moje zdanie.
Za jakiś czas pojawił się problem bo mieszkanie w którym mieszka jest po jej babci, dziedziczy mama i jej ciocia. Ciocia nagle postanowiła sprzedać mieszkanie i wyjebać ją na bruk razem z dziećmi. Nie pytała się czy może u mnie zamieszkać, ale podkreśliłem jeszcze raz moje zdanie. Zaproponowałem że trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie i jej w tym pomogę, ogarniemy jakoś sytuację.
Czułem smród podstępu ale dobrze grała na uczuciach, głównie dziećmi.
Po dwóch dniach zadzwoniła i mi powiedziała że już znalazła rozwiązanie. Kocha mnie bardzo, ale w tej sytuacji nie ma wyjścia. Rozmawiała z kolegą z drugiego końca Polski i on ma dom i mieszka sam. Postanowiła że spakuje siebie i dzieci i zamieszka u niego chociaż to mnie kocha, a do niego nic nie czuję ale w tej sytuacji nie widzi innego rozwiązania. Może nawet z czasem zapomni o mnie i pokocha jego. Wtedy miałem chwilowe zwarcie na mózgu, bo wszystko sobie byłem w stanie wyobrazić i wiedziałem że wszystkiego mogłem się po niej spodziewać, ale to już była zagrywka chuja poniżej pasa. Musiałem się rozłączyć i złapać kilka oddechów, chwilę się zastanowić co się właśnie odjebało. Oddzwoniłem i zapytałem czy ona jest świadoma w ogóle tego co ona pierdoli, a jeśli tak to niech się zastanowi w jakim świetle siebie stawia i jak to o niej świadczy że była zdolna coś takiego powiedzieć, a co w ogóle zrobić. Oznajmiłem żeby się pakowała i wyprowadzała do kolegi bo ja nie chcę żyć z kobietą która w ten sposób rozwiązuje swoje problemy życiowe. Wtedy zerwałem z nią kontakt.
Ale to nie był koniec. Tak, odezwałem się do niej po 3 miesiącach. Nie, nie wyprowadziła się a ciocia cudownie zrezygnowała ze sprzedaży mieszkania.
Przez te 3 miesiące gdy nie miałem z nią kontaktu spotykałem się z kilkoma laskami, parę imprez z których niektóre zakończone u mnie z panią w łóżku.
Było ok, ale nie mogłem jej wyjebać z głowy bo to wszystko było fajne, ale to nie było to. I znów poległem, znów się odezwałem pierwszy, racjonalizując sobie w głowie że tym razem będzie dobrze.
Często miałem wrażenie że ma w głowie tysiąc myśli na minutę. Pomysły pojawiały się właściwie co chwilę. Wróci do fryzjerstwa(w szkole była na stażu)
Pójdzie do pracy do solarium, w kolejnym tygodniu- będzie robić paznokcie i rzęsy bo zobaczyła że znajoma to robi i na tym zarabia. Zacznie biegać, biedzie ćwiczyć wieczorem, pójdzie na siłownię, było tego mnóstwo, nie do zapamiętania. Ani jedna rzecz z tych o których mówiła nie została zrealizowana, ba, nawet mały krok w żadnym kierunku nie został przez nią wykonany.
Co do siłowni sprawa była bardzo prosta, w mieszkaniu mam atlas, ławeczkę, rowerek, wioślarza wiec zaproponowałem że może przecież przyjeżdżać do mnie i razem będziemy ćwiczyć.
Odpowiedź? Nie, bo ona chce iść na siłownię, na którą i tak nigdy nie poszła. Pani nie miała też żadnych swoich inicjatyw spędzania czasu z dziećmi, bez dzieci z resztą też. Do kina z dziećmi? Jak nie zaproponowałem i zorganizowałem to nawet o tym nie pomyślała. Jeśli zaproponowała że jutro pójdziemy na spacer do parku, to na drugi dzień już się jej odechciewało i nie było spaceru.
Wszystkie wolne weekendy, wszystkie wyjazdy, imprezy były moją inicjatywą. Kiedyś podkurwiony jakąś sytuacją zapytałem czy ja jestem jej klaunem żeby ją zabawiać?
Ona: A od czego jest facet?
Ja: Od zabawiania?
Ona: No przecież to facet ma się starać o kobietę a nie kobieta o faceta.
Coraz częściej zdarzało się że tworzyła w swojej głowie nieistniejące sytuację. Przykładowo, spotkałem się z kumplem na piwo.
Następnego dnia słyszę że byłem tu tu i tu, z tą i z tą laska (podawała dokładne miejsca i osoby) i ona o tym wie i żebym nie ściemniał. Pytam skąd ma takie informacje skoro byłem z Markiem na jednym piwie i wróciłem do domu. Ona o tym po prostu wie.
Mówię ok, więc proszę o dowody bo po prostu kłamie i wymyśla niestworzone historie.- Ona nie musi mi nic udowadniać żeby wiedzieć jak naprawdę było, było tak i już.Do tego nagminne przekręcanie znaczenia zdań które pisałem gdy rozmawialiśmy, na moją niekorzyść oczywiście. Gdy próbowałem wytłumaczyć że nie miałem tego na myśli to już było po wszystkim, bo już sobie w głowie zakodowała że to miało takie znaczenie jak ona sobie wymyśliła. Człowiek staje głupi w takiej sytuacji, bo jak można wytłumaczyć coś komuś kto Cię nie słucha i upiera się że wie lepiej. Czułem po prostu bezsilność. Wmawiała mi że powiedziałem coś czego byłem pewien że nie powiedziałem
Jeśli chodzi o relacje dzieci to było różnie, ale nie spodziewałem się niczego innego bo to ciężki temat. Do mnie miała ciągłe pretensje że mógłbym być lepszym wujkiem dla chłopaków, że za mało się staram że jej były robił 'to' a ja tego nie robię. Starałem się cały czas żeby było dobrze a mimo wszystko miałem wrażenie że co bym nie zrobił to i tak będzie dla niej za mało.
Tak jak wspominałem powyżej mam problem z alkoholem. Nie raz nie pije rok, nie raz nie dbam o to i pije piwsko przez pół roku w dzień w dzień. Gdy ją poznałem nie piłem, niestety długo nie wytrzymałem. Huśtawki emocjonalne i sytuacje które były od czapy, niezrozumiałe powodowały to że coraz częściej wymyślałem głupie powody żeby nie przyjechać do niej tylko siedzieć w chacie i się napić.
Zrywałem z nią kontakt 2 razy na około 2 miesiące. Za każdym razem gdy wracaliśmy do kontaktu słyszałem o jakimś koledze. Mało tego, każda z tych sytuacji była na swój sposób pojebana.
Za pierwszym razem była na ognisku ze znajomymi i poznała jakiegoś typa który przed chwilą wyskoczył z pudła. Przyznała mi się że się z nim całowała.
Drugim razem powiedziała mi że spotkała się z kolegą który wrócił z zagranicy i zostawił u niej w bagażniku walizkę żeby jej nie wozić ze sobą autokarem, bo jechał do domu na drugi koniec Polski. Miał ją zabrać jak będzie wracał. Zapytałem co to za kolega - Taki Mateusz z Niemiec, znamy się od dawna.
Więc pytam się jakim kurwa sposobem znają się od dawna a ja o nim nie słyszałem, skoro ciągle terkocze i już opowiedziała mi całe swoje życie, łącznie ze wszystkimi znajomymi którzy żyją, nie żyją, wyjechali, nie wyjechali i których lubi i nie lubi. No i nie potrafiła mi tego wytłumaczyć. Powiedziałem że ma oddać tą walizkę w ciągu dwóch dni, bo jak nie to ją wypierdolę na śmietnik.
No i nagle jak kolega miał wracać za tydzień z drugiego końca kraju, tak nagle się odnalazł po dwóch dniach i zabrał walizkę, cud.
Po każdej przerwie gdy zaczynaliśmy gadać sama od razu mi się przyznawała do tych kolegów i dziwnych akcji, może sama się przed sobą musiała usprawiedliwić że jest w porządku.
Koniec całej sytuacji miał miejsce 5 miesięcy temu. Wtedy już właściwie tylko pisaliśmy, nie miałem ochoty się z nią spotykać, byłem zmęczony psychicznie tymi wszystkimi wiecznymi problemami.
W końcu doszło do ostatecznej spiny, oczywiście nie na żywo tylko przez wiadomości. Wtedy usłyszałem że jestem zerem, nikim, damskim bokserem, alkoholikiem, gruby, śmierdzący i żebym wypierdalał.
Skwitowałem krótko jej wypowiedź i olałem panią totalnie. Obiecałem sobie że nigdy więcej do niej się nie odezwę. Po jakimś tygodniu w sobotę rano napisała do mnie wiadomość w stylu " sorki, nie miałam czasu się odezwać co u Ciebie bla bla bla" .Jedyna moja myśl w tamtym momencie była taka że jej piątkowa randka się nie udała, typ prawdopodobnie okazał się frajerem, więc napisała do mnie bo lepszy rydz niż nic.
Nie skomentowałem.
Po tym spotkałem się z dwoma nowo poznanymi pannami na seks, ale jakoś nie miałem z tego radości więc postanowiłem olać temat dziewczyn na jakiś czas i cieszyłem się ciszą, spokojem i wolnością.
Przez ten czas nie zrobiłem dla siebie właściwie nic, piwko, pizza z młodą, popcorn w kinie, wakacje nad morzem. Mówiłem sobie że jeszcze chwilka i się biorę za trening i wracam na pole bitwy.
Nie powiem bo siedziała nie głowie ale bez emocji. W sumie nie jedna pamięciówka poszła bo podniecała mnie zawsze niesamowicie i sex był świetny, ale nawet przez myśl mi nie przeszło żeby się do niej odezwać. I tak to się ciągnęło aż do jakiś dwóch tygodni temu.
Ponieważ nie zablokowałem jej w Messenger bo nie czułem takiej potrzeby, uważałem że mam nad tym kontrole, bo tamto rozstanie spłynęło po mnie jak po kaczce, dwa tygodnie temu wyskoczyły mi powiadomienia że zmieniła motyw czatu między nami, nicki (były jeszcze po staremu typu : kotek, myszka - zmieniła je na nasze imiona). Nie zareagowałem wtedy ale mój mózg zaczął działać i myślałem o niej praktycznie codziennie. W zeszły piątek byłem na wigilii firmowej, napatrzyłem się na kumpli z laskami, a ja byłem sam, więc znów myślałem o niej. Do tego pochlaliśmy i nie wytrzymałem, napisałem pod pretekstem odbioru skrzynki z narzędziami którą u niej zostawiłem i na którą de facto mam wyjebane bo już kupiłem nową. Zaczęliśmy gadać o dzieciakach, szkole, jak tam semestr i oceny. Potem zaczęła opowiadać że ma kogoś, odezwał się do niej kolega który podkochiwał się w niej 12 lat temu lat temu w szkole. Pomyślałem - ściema aby mnie ukuło.
Wszedłem na jej profil i zajebało mi obuchem w łeb, bo nie kłamała. Gościu przystojny, morda brzydka ale sylwetka w porównaniu do mojej na dany moment naprawdę ładna, momentalnie moje poczucie wartości spadło do poziomu gówna. Spojrzałem na siebie i dopiero wtedy zobaczyłem jak się zaniedbałem. Musiałem się napić.
Dodatkowo wysyłała mi zdjęcia dzieci, a ja wtedy krótko myśląc wysłałem jej swoje zdjęcie z córką z ostatniej imprezy rodzinnej gdzie się objadłem i jeszcze bardziej wywaliło mi bebzon.
Dojebała że młoda super wygląda, a ja znowu przytyłem. Poczułem się wtedy jak na działce gdy dostałem od niej liścia w twarz. Piłem cały weekend, i pisałem z nią bo po alko miałem wyjebane co będzie później. Opowiadała mi o tym typie a ja słuchałem jak gdyby nigdy nic. Gość świeżo po rozstaniu, bez dzieci mieszka z mamą, wychowywał się bez ojca, pracuje za granicą i wraca co jakiś czas do kraju. Najebany raz pisałem że życzę żeby jej się udało a za chwile upokarzałem się pisząc że za nią tęsknię, że zawsze ją kochałem i że chce mieć z nią kontakt.
W niedzielę wieczorem zadzwonił kumpel który znał sytuację i powiedział żebym odstawił butelkę i zakończył dyskusję, albo do mnie przyjedzie i mi wpierdoli.
Podziałało, poszedłem spać. Rano gdy wracała świadomość tego co odjebałem, nie chciałem otwierać oczu. Nigdy tak chujowo się nie czułem. Wrak psychiczny.
Napisała mi jeszcze tego dnia wiadomość że możemy pisać jak znajomi, tylko żebym nie robił jej wyznań bo ona nie chce być ze mną i zależy jej na tamtym. To jeszcze bardziej mnie dojebało.
Dwa dni nie mogłem się podnieść z łóżka, musiałem wziąć wolne w pracy. Trzeciego dnia wstałem bo przyjaciółka mnie trochę postawiła na nogi. Dziś jest 7 dzień. Mam zero apetytu- tak mój organizm reaguje na stres. Przez 8 dni straciłem 6 kilo. Zacząłem ćwiczyć, mam wstręt do alko i przeszedłem na no-fap.
Przeraża mnie to jak ona na mnie nadal oddziałowuje. Czy to że tego nie przepracowałem 5 miesięcy temu może mieć znaczenie? Ja wtedy naprawdę miałem na to wyjebane, a dopiero teraz czuję się jakby mnie kilka dni temu zostawiła dla innego. Wiem że tu też zadziałała samotność i długi brak seksu, ale na ten moment chociaż mam kogo zaprosić na bzykanie, mam odruch wymiotny na samą myśl o tym.
Są święta, powinienem się cieszyć dając prezenty córce, a ja zamiast tego nie mogę znaleźć sobie miejsca i zadręczam się myślami o niej. Myśl o tym że on ją posuwa doprowadza mnie do kurwicy.
Emocje targają mną do tego stopnia że jakby na ulicy spojrzał się na mnie krzywo jakiś typ, albo odezwał nie tak jak trzeba to wiem że bym mu wyjebał w kły żeby rozładować emocje.
Wczoraj przy kolacji wigilijnej opierdoliłem mamę, ponieważ wie że nie mam apetytu, a ona próbowała co chwile mi wcisnąć coś na talerz. Wybuchłem przy wszystkich gościach i wyszedłem do drugiego pokoju. Wiem że nie chciała źle, i od dwóch tygodni stała przy garach żeby wszystkie potrawy ugotować, i tym bardziej czuje się chujowo.
Próbowałem jeszcze przed świętami umówić się do terapeuty który do którego chodziłem kilka lat temu, i który pomógł mi ogarnąć pewne sprawy, ale prawdopodobnie ma urlop świąteczny.
Dręczą mnie ciągle w głowie pytania takie jak :
1. Czy to aby na pewno tylko jej wina że było tak jak było ? Może ze mną też jest coś nie tak.
2. Czemu mnie tak do niej ciągnie? Przecież wiem doskonale czemu urwałem z nią kontakt i były ku temu potężne powody. Czy to działa urażone ego że już nie jest "moja"?
Wiem że nigdy nie była moja i że to tylko była moja kolej, ale jednak takie myśli są.
3. Czy jeśli ja byłem na miejscu i widywaliśmy się kilka razy w tygodniu + weekendy i jej ciągle było mało, to z gościem który wyjeżdża do pracy na kilka tygodni i wraca na jakiś czas do kraju może być inaczej? Przecież w tych sytuacjach które opisałem wyżej, a wielu też nie opisałem ewidentnie widać że ona gdy skończyła się wersja demo chciała usidlić przy sobie, chce być najważniejsza i aby wszystko kręciło się w koło niej. Czy w tej sytuacji może być inaczej? Czy za jakiś czas zacznie się szantaż w stylu "jak nie wrócisz i nie przestaniesz wyjeżdżać to cię zostawię", bądź też "odezwał się do mnie kolega i super mi się z nim gada, wracaj tutaj bo cię zostawię dla niego"
4. Czy jest ryzyko przez to co odjebałem, wypisywałem o miłości, tęsknocie i kontakcie, że gdy ogarnę to wszystko i dojdę do siebie a typ albo ją sobie poobraca i zostawi, albo zobaczy z kim ma do czynienia, to ona będzie szukała kontaktu i próbowała mnie znowu urobić i kolejny raz narobić burdelu w moim życiu? Myślę sobie tak, że w końcu typ się podkochiwał w niej w szkole gdy była piękna, młoda, bez dzieci, bez ciśnienia, a teraz przetyrana psycha, dwójka dzieci, wieczne problemy, więc może mieć po czasie zderzenie z rzeczywistością, że to już nie ta sama beztroska, uśmiechnięta dziewczyna w której tak się podkochiwał lata temu.
Książki Marka czytałem kilka razy, jego kanał też znam i nie raz słuchałem. Na kanał Musisz Wiedzieć trafiłem kilka dni temu. Słuchając tam o manipulacjach, poczuciu winy, shaimingu, gaslightingu i wielu innych mam wrażenie że to co mnie spotkało to wszystko w jednym, ale nie potrafię znaleźć jednoznacznego określenia na taki typ osobowości.
Czytałem ten artykuł o borderline -
http://koniectoksycznych.blogspot.com/2013/12/13-znakow-swiadczacych-o-tym-ze-twoja.htmli wyszło mi że 12 na 13 punktów zgadza się jota w jotę, nad 13 ostatnim się zastanawiam. Może wy coś z tego co napisałem wyżej zauważycie takiego, co potwierdzi że ten 13 punkt też się zgadza.
Dzięki za przeczytanie do końca, liczę na analizę i komentarze, a przy okazji życzę wszystkim zdrowych i spokojnych świąt.